Jesteś tutaj

Czarnecki chce rządzić powiatem?

Obrazek użytkownika mjolnir
Wysłane przez mjolnir w sob., 09/06/2018 - 20:46

przypomnijmy sobie starą rozmowę:

Ciekawa rozmowa jaką zanotował na swojej stronie internetowej Jan Kozłowski. Odbyła się w 2006 roku, krótko po tym jak pan Jan został radnym powiatowym. Pokazuje ciekawe mechanizmy w "trzcianeckiej polityce":

Propozycja

Z wygranych wyborów mam nieukrywaną satysfakcję dzięki wyborcą którzy mnie ponownie obdarzyli swoim zaufaniem. Jeszcze przed ukonstytuowaniem się władz rady powiatu trwają konsultacje, w których reprezentuję PiS.
Po ogłoszeniu lokalnych wyniku wyborów zostaję zaproszony telefonicznie
w niedzielę po godzinie 9.00 na pilną rozmowę przez nowo wybranego radnego elekata Mariusza Kukusia do biura poselskiego wtedy posła na Sejm Krzysztofa Czarneckiego (można sprawdzić biling rozmów telefonicznych z tego okresu).
Nie chciałem iść na to spotkanie ale po krótkiej wymianie kilku zdań wyrażam zgodę na uczestnictwo w spotkaniu. Idę na spotkanie po drodze na ulicy spotykam Ryszarda Miężała. Coś mnie tknęło, będą kłopoty, zawsze jak tego pana spotykam przeważnie tak jest. Wchodzę do biura poselskiego i ku mojemu zaskoczeniu znajdują się tam trzy osoby Zbigniew Maćkowiak, Mariusz Kukuś no i oczywiście poseł Krzysztof Czarnecki. Rozmowę prowadzi M.Kukuś. Prosto z mostu proponuje mi oddanie mandatu za stanowisko dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Czarnkowie. Przez długą chwilę milczę zaskoczony taką propozycją. Dochodzę do siebie i zaczynam argumentować,
że po kilkudziesięciu godzinach od uzyskaniu mandatu to jest niemożliwe bo co na to powiedzą moi wyborcy ,,sprzedał mandat za stołek dyrektora”. Taka opinia na terenie gminy Trzcianka i okolicy jest dla mnie nie do zaakceptowania. Poza tym jest tam urzędująca pani dyrektora ja nie potrafię iść i powiedzieć pani od dzisiaj tu nie pracuje! Włączają się inni uczestnicy tej rozmowy usilnie przekonywają mnie do zmiany decyzji. Dyskusja staje się ostra w końcu zdenerwowany oświadczam, że nie ma siły, która by zmusiła mnie do zmiany decyzji. Dociera do mnie, że po oddaniu mandatu radnego na moje miejsce wchodzi już tu wspomniany R. Miężał a to dla mojego środowiska jest niedopuszczalne.
Wychodzę zdenerwowany z tej rozmowy. Zamykając dość głośno drzwi słyszę możesz mieć z tego powodu dużo kłopotów ,,i tak cię wykończą”.
Po powrocie do domu dzwonię do kilku bliskich mi osób i składam im relację
z przebiegu rozmowy i upewnienia się czy moja odmowa była dobrą decyzją otrzymuję poparcie o słuszności mej decyzji(S.Oskierko, M.Ślesicki).Była to dość głośna sprawa wśród moich bliskich i do dzisiaj o tym pamiętają.
Patrząc z perspektywy upływu czasu na to wydarzenie zastanawiam się nad tym czy to była ich indywidualna propozycja czy ktoś za nią stał? Mam nadzieję, że przyszłość to wyjaśni.

Kościół nie jest jednolity.
Jest w nim szereg sprzeczności.
Spróbuję przybliżyć Szlachcie i sailorowi co rozumien pod stwierdzeniem "My szczerzy prawicowcy, prawdziwi ludzie Kościoła Świętego".
Oraz to dlaczego nie po drodze nam z "Trzcianeckim Układem".

Kościół to dla nas wspólnota ludzi wiary. Nie instytucja pod płaszczykim której schronienia szukają dawni funkcjonariusze i beneficjenci systemu represji.
Nie miejsce gdzie szukają poparcia politycy określonej opcji politycznej i ich poplecznicy, zmieniający optykę widzenia rzeczywistości, chorągiewki na wietrze.

Dla nas Kościół to metafizyczne miejsce gdzie szukamy refleksji, wskazówek jak żyć.

W świecie zewnętrznym dostrzegamy dwie przeciwstawne grupy, siły.
Jedna z nich dąży jawnie i wprost a niekiedy dyskretnie do wprowadzenia republiki wyznaniowej zrobienia Polski Katolickiej druga grupa dąży do zniszczenia kościoła, to tzw. wojujący ateiści.

I jedni i drudzy są dla nas stronami tej samej monety. Fałszywej monety.

W prawdziwym, głębokim interesie Kościoła jest stać z dala od bieżącej polityki, z dala od doraźnych interesików grupk biznesmenów i politykierów podpierających się autorytetem Instytucji.
Grupa, zwana niekiedy "Trzcianecki Układ" liczy, że na lep ich słodkich słów i czczych obiecanek dadzą się nabrać masy mniej zorientowane w lokalnej polityce i grze biznesów.

Widzicie zatem Szlachta i sailor, że w łonie Kościoła Świętego są wierni rozumiejący rozdzielenie spraw wiary i kościoła od polityki i biznesu.

Należy zdecydowanie potępić ludzi którzy chcą uchodzić za bardziej prawdziwie religijnych lub etycznych. Jedni chcą uznania Polski za państwo wyznaniowe, z katolicyzmem jako panującą doktryną ustrojową drudzy zaś chcą bezpośredniego uznania ateizmu w sensie wypowiedzenia wojny religii.

To co robi Szlachta to nonsens.
Hałaśliwe proklamowanie wojny przeciw kościołowi, przeciw religii, tego rodzaju wypowiedzenie wojny stanowi najlepszy środek, by obudzić radykałów i fanatyków i utrudnić rzeczywiste i prawdziwe oddzielanie tego co kościelne od tego co państwowe lub samorządowe.
Szlachta i sailor zdaje się nie rozumieją, że sens i szanse powodzenia ma jedynie wspólne działanie wszystkich którym leży na sercu uporządkowanie sytuacji w Trzciance.
Rzucanie zaś haseł antyreligijnych jest rzucaniem pustych frazesów.

Działając w tak niedorzeczny sposób Szlachta i sailor pokazują jak są wpuszczani w maliny.
Działając w ten sposób jedynie wzmacniają wojowniczy klerykalizm fanatycznych katolików, mający niewiele wspólnego z demokracją i z prawdziwym Kościołem Świętym.
Wzmacniają pozycję politykierów szukających schronienia w cieniu powagi Kościoła.

Działając tak jedynie szkodzą sprawie uporządkowania spraw w Trzciance, ponieważ na miejsce podziału politycznego wysuwają na pierwszy plan podział religijny, odwracają uwagę społeczeństwa, mieszkańców Trzcianki, od aktualnych spraw do wyjaśnienia i rozwiązania w stronę najbardziej powierzchownego i fałszywego antyklerykalizmu.

Odzielenie kościoła od państwa, leżące w najgłębszych interesach zarówno Kościoła jak Państwa, to abecadło.
Ale samorząd trzcianecki jak i kościół to nie dzieci które zatrzymały się na abecadle.
My idziemy dalej i mówimy trzeba umieć dbać o prawdziwy Kościół Święty, trzeba umieć dbać o samorząd, o Trzciankę w tym celu należy trzeba wyjaśnić mechanizmy które zaciemniają obraz rzeczywistości.
Trzeba pokazać czym jest "Trzcianecki Układ".
Trzeba wyjaśnić mniej zorientowanym na czym polega gra prowadzona przez członków "Trzcianeckiego Układu".

Walki z lokalnym układem nie wolno ograniczać do abstrakcyjno- ideologicznej propagandy; walkę tę należy powiązać z konkretną praktyką na polu trzcianeckiego samorządu zmierzając do wykarczowania społecznych korzeni ukrywania się w łonie kościoła postaci wątpliwych i skompromitowanych.

W Trzciance i okolicy rośnie przeświadczenie, że "Trzcianecki Układ" szuka przyczółka i zasłony dla prowadzenia swoich gierek.
Czy parafianie dadzą "Trzcianeckiemu Układowi" mandat do działania w jego wąsko pojętym interesie?
Nie!
Odrzucimy fałszywych proroków!

Weźmy na ten przykład.
Wyborcy w Trzciance i okolicy (wsie) dzielą się na warstwę dosyć świadomych i zaangażowanych ale traktujących sprawy wiary jako sprawy prywatne z którymi nie ma potrzeby obnosić się publicznie oraz na grupki dosyć nieuświadomione, związane interesami i zależnościami albo nawet robiących wspólne interesy z administracją, sołtysem lub proboszczem, którzy wierzą, że udział oficjeli w nabożeństwach jest dowodem ich dobrych intencji.

Przypuśćmy następnie, że walka wyborcza doprowadza do  ujawnienia sytuacji w których istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia czynów złych i niegodnych, do zaistnienia "Trzcianeckiego Układu".

Wyborcy, chcąc dobrać się do "Trzcianeckiego Układu" obowiązani są stanowczo przeciwdziałać podziałowi w tej walce na "ateistów" i "chrześcijan", zdecydowanie walczyć przeciwko takiemu podziałowi.

W podobnych warunkach zarówno propaganda ateizmu jak i fanatyzmu religijnego może okazać się zarówno zbyteczną jak szkodliwą.
Rzecznicy skrajnych stanowisk w takiej chwili i w takich warunnkach laliby jedynie "wodę na młyn"  "Trzcianeckiego Układu", który niczego bardziej nie pragnie jak zastąpienia podziału społeczeństwa na chcących i niechcących jawności i przejrzystości działania gminy podziałem na wierzących i niewierzących w Boga.

Szlachta, sailor możemy działać wspólnie, możemy wspólnie działać przeciwko "Trzcianeckiemu Układowi" ale sprawy takiej walki nie można stawiać abstrakcyjnie, nie na gruncie propagandy oderwanej, wyłącznie teoretycznej, lecz konkretnie, na gruncie walki odbywającej się w rzeczywistości przy uwzględnieniu całokształtu konkretnej sytuacji.

"Żyjmy i pozwólmy żyć innym" ale nie pozwólmy się okradać i zastraszać.

Szlachta i sailor czy teraz rozumiecie dlaczego twierdzę, że dla prawdziwych prawicowców, prawdziwych wiernych Kościoła Świętego nie do pojęcia jest aby farbowane lisy, chorągiewki na wietrze i inni im podobni znajdowali poparcie kościoła?
Owszem my Kościół Święty przyjmujemy skruszonych grzeszników, taka nasza rola, potrafimy wybaczać.
Ale to nie oznacza, że osoby takie muszą wskakiwać na piedestał, okazywać brak pokory i żalu za przewinienia i wyrządzone krzywdy.
Nie oznacza to także, że mamy pozwolić dawać się oszukiwać fałszywymi nawróceniami przypadkowych koniunkturalistów.

Jak można brać za dobrą monetę deklaracje byłych TW, partyjnych aparatczyków, funcjonariuszy instytucji represji, beneficjentów minionego systemu, zwłaszcza w sytuacji gdy dają świadectwo codziennymi uczynkami.

Czarnecki z takimi chce coś  budować?
Dla kogo? Dla nas czy dla siebie i dla nich?

Na naszych oczach rodzą się biznesowe i polityczne dynastie, utrwala się "Trzcianecki Układ".
Układowi marzy się własny powiat, w gminie już mu chyba za ciasno.
"Trzcianecki Układ" poczuł się zagrożony w Trzciance więc ucieka do przodu, rzuca się na powiat tak aby nikt i nic nie kontrolowało jego poczynań.
Kto ma za to zapłacić? My mieszkańcy.

Mamy sobie sfinansować i obrożę, i smycz i bat.
Lepem i przynętą mają tu być rojenia o powiecie trzcianeckim.

 

 

 

 

 

Ale się rozpisałeś. Mimo że o geopolityce trochę wiem i się aktywnie interesuję, nie angażuję się w politykę lokalną bo to strata czasu, i też niebezpieczne. Do prawdziwych zmian, potrzebujemy ludzi inteligentnych, ale mniejszość siwowłosych, stanowiąca większość przy urnach,  fanów TVtrwam, nie dopuści ludzi którzy nie płaszczą się przed krzyżami, posągami i innymi symbolami okupacji watykanu do stanowisk samorządowych. Piszesz wielokrotnie Kościół Święty z dużych liter. Czy masz pojęcie skąd KRK splagiatował różnorakie kulty? Nie zastanowiłeś się dlaczego święta są zależne od pozycji słońca

na niebie? Ślepa wiara bez badania to ryzykowna gra. Moje poglądy się zmieniają z czasem i nowozdobytą wiedzą i doświadczeniami. Instytucja, którą tak chwalisz i uważasz za prawie obowiązkową by Polska istniała umiera i sama jest temu winna wtykając tłuste paluszki głębiej i głębiej do skarbonki do której większość ludzi niepraktykujących, niewierzących, lub wierzących inaczej jest zmuszona dokładać poprzez podatki.  Gdyby nie łapówki i presja dziadków, które dziecko przystąpiłoby do komunii? Ilu z nich przestała chodzić natychmiast po?  Przykre jest że trzeba przynależność do KRK kupować, tak jak w tych czasach głosy ludzi bez pojęcia skąd te 500+ pochodzi, aż nie będzie ich stać na posmarowanie chleba. Może wtedy się obudzą do obłudy babilońskiej w nowej szacie i przepędzą wroga narodu, bo historycznie zdrada goni zdradę.

Najlepiej powiedzieć "nie angażuję się w politykę lokalną bo to strata czasu, i też niebezpieczne"tTo że czasami jest ryzykiem krytykowanie władzy tej u góry czy tej lokalnej nie oznacza że nasza rola ma sie kończyć przy urnach wyborczych.Chyba że się udaje że coś nas w rzeczywistosci nie interesuje a tak naprawdę popiera się lokalną politykę.Ale zgadzam sie z tezą że będąc w Trzciance np.przedsiębiorcą małym czy też dużym lub nauczycielem krytykując np.poczynania obecnego burmistrza można sie narazić.Ale jak to mówią do odważnych świat należy.

Tutaj w Trzciance pseudodemokraci, pseudoprawicowcy z "Trzcianeckiego Układu" stanowią grupę karierowiczów, w której jednostki bardziej wyrobione posiadają jednakże dość zdrowego rozsądku, by zrozumieć nieuchronność przewrotu społecznego, nieuchronność prawdziwej demokratyzacji życia społecznego w Trzciance; nie dowierzając jednak tej ogromnej pracy samemu tylko społeczeństwu, raczyli stanąć na jego czele. Strach przed prawdziwą demokracją, strach przed jawnością, strach przed utratą władzy - jest ich podstawową zasadą. Są wiecznymi władcami.
Mienią się demokratami, ale ich "demokratyzm" jest demokratyzmem rodzinnym, firmowym co najwyżej partyjnym: na pierwszym miejscu rodzina nie zaś społeczeństwo, własna firma nie zaś uczciwa konkurencja, partia nie zaś pluralizm i wolna debata.
Zadziwiające jak w czasach po upadku komuny stali się właścicielami środków produkcji, jak czerpią garściami pieniądze gminne. Jak rozsiedli się po zakamarkach administracji.
Swoją prywatę natomiast określają jako nieunikniony skutek zmiany systemu władzy, jako nieunikniony skutek upadku komuny. Oni "elitą".

Stąd ich taktyka: nie zwalczać demokratów, w tym i  prawdziwych prawicowców, pragnących pełnej wolności, ale naprowadzać ich na "prawidłowe" wnioski, tzn. nabierać ich, wskazywać na nieopłacalność walki o pełną demokrację, pokazywać zyski z udziału w "Trzcianeckim Układzie".

"Trzcianecki Układ" posiada oczywiście wielu politycznych popleczników, dlatego też posiada dostęp do publicznych pieniędzy, rozporządza "wielkimi sumami".

W Trzciance władzę dzierży określony układ polityczny, to fakt. Układ obejmujący część lokalnego biznesu, część sceny politycznej oraz część administracji.
A czyż społeczeństwo nie jest również "układem", układem innej warstwy, innego rodzaju, innego charakteru? Skąd się to bierze, że społeczeństwo nie może dojść do władzy, "doprowadzając do końca" upadek komuny? Dlaczego jest to niemożliwe?

Odpowiadam, że jest to zupełnie możliwe. Jednak oceniając dytuację, powinniśmy kierować się nie tym, co jest możliwe, lecz tym, co jest rzeczywiste, faktyczne.
Rzeczywistość zaś wskazuje nam na fakt, że z partyjnym niby prawicowym aparatczykiem doskonale współpracują i dogadują się dawni funkcjonariusze i beneficjenci systemu, którzy obrócili się jak chorągiewki na wietrze.
Faktem jest także, że część naszych przedstawicieli milczy gdy trzeba krzyczeć i nie protestuje gdy trzeba powściągać rozpasanych polityków.

Zjawisko bynajmniej nie dziwi, "Trzcianecki Układ" utrzymuje się nie tylko dzięki zastraszaniu, rozdawaniu  wedle uznania, ale również dzięki nieświadomości, rutynie, zahukaniu i niezorganizowaniu szerokich grup trzcianeckiego społeczeństwa.
Tak oto w obliczu tej rzeczywistości dnia dzisiejszego wprost śmieszne jest odwracać się od faktów i mówić o  "możliwościach".

Możliwe jest, że społeczeństwo w Trzciance weźmie całą władzę.
Ale możliwe jest także, że ponownie usłucha rad pseudoprawicowych i pseudokościelnych podpowiadaczy. Podpowiadaczy którzy trzymają swój pakt z systemem obecnej władzy a nie ze społeczeństwem.
Trzcianecka rzeczywistość to widoczny fakt ugody, fakt uległości rady wobec burmistrza, fakt podporządkowania wszystkiego i wszystkich wizji jednego człowieka.
Człowieka pełnego pychy, chcącego uchodzić za zbawcę Trzcianki.
"Zbawia" nas ręka w ręke z postkomunistycznymi działaczami i każdym kto oddaje mu pokłon, jest mu posłuszny.

Co zrobić aby "Trzcianecki Układ" upadł, rozsypał się w pył?
Trzeba zdobyć władzę wbrew "Trzcianeckiemu Układowi", trzeba głosować na takich  kandydatów którzy są prawdziwie prawicowi, prawdziwie uczciwi.
Jak to możliwe, że dajemy się namawiać na głosowanie na kandydatów którzy są albo partjnymi kacykami minionej epoki, albo osobami którzy z każdym, zawsze i wszędzie ważne tylko aby firma, rodzina czy towarzysze partyjni  zarobili.
Kto z nich po wyborach myśli o społeczeństwie trzcianeckim?

Prawdziwy prawicowiec, prawdziwy uczestnik Świętego Kościoła Powszechnego nie daje się wieść na pokuszenie fałszywym prorokom, faryzejskim marksistowskim politykom i ich poplecznikom.

Co robi zatem obecna władza aby omamić społeczeństwo?

Władza wystawia nasze sumienia i rozumy na próbę.
O ścisłej relacji pomiędzy próżnością i pychą czy wręcz nawet ich związku przyczynowo-skutkowym napisano wiele.
Demon próżności wynosi złudne nadzieje na wyżyny, a potem odlatuje zostawiając kuszenie demonowi pychy lub smutku.
Próżność wcześniej czy później rodzi i zwiastuje pychę - jeden z grzechów głównych.
Pycha zaś jest pradawnym złem, z powodu którego Lucyfer został strącony przez Boga i stał się "pierwszym płodem diabła". Pycha stała się też przyczyną pierwotnego upadku istot rozumnych i najbardziej ze wszystkich myśli namiętnych upodabnia człowieka do diabła.

Demon próżności wzbudza wewnętrzną walkę w tych, którzy poddali się jego działaniu, i szybko udziela im pozornych darów, chwaląc ich otwartość.
Tym, którzy opierają się jego pokusom, sprawia, że będą oskarżani przez władze i np. pomawiani o działanie wbrew interesom społeczeństwa.

"Nie wydawaj pysze swej duszy, a nie będziesz doznawał strasznych urojeń".

Walka z pychą, która jest owocem próżności, w dużej mierze polega na opanowaniu samej próżności, jako jej przyczyny.
Podstawowym lekarstwem na próżność i pychę jest spokój umysłu i chłodny osąd rzeczywistości, prawdziwe poznanie rzeczywistości - pokora.

Co robi władza w roku wyborczym?
Kusi nas mirażami, wizją powiatu za wszelką cenę.

Wyprowadza nas ta władza, w górę, pokazuje nam w jednej chwili wszystkie urzędy powiatowe i rzecze władza do trzcianeckiego społeczeństwa:
"Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego powiatowego, bo mam polityczną władzę i kontakty więc mogę dać powiat komu chcę.
Jeśli więc padniecie i oddacie mi pokłon,
zagłosujecie na nas,
wszystko będzie Wasze".

Mając za wzór Ewangeliczną Odpowiedź, prawdziwi prawicowcy odrzekną:
Idźcie precz, napisane jest: "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz".

Powiat - lep rzucony w roku wyborczym. Tak polityczni bankruci kuszą społeczeństwo.

 

" Prawdziwy prawicowiec, prawdziwy uczestnik Świętego Kościoła Powszechnego nie daje się wieść na pokuszenie fałszywym prorokom, faryzejskim marksistowskim politykom i ich poplecznikom. "  Dlaczego ignorujesz informacje które kompletnie masakrują kult który propagujesz?  Czy nie można mieć prawicowe poglądy bez przynależności do  antropomorficznego kultu słońca?  Lepsze pytanie. Dlaczego twoi rodzice/dziadkowie nie szanowali ciebie na tyle by nie wyprać ci mózg i okaleczyć umiejętność logicznego myślenia zanim twój rozum był na tyle rozwinięty by samemu podjąć takie ważne decyzje?  Nazywasz mnie ateistą. To daleko od prawdy, ale prawdę trzeba chcieć znaleźć, i do śmierci będę badał, szukał i dostosowywał się do nowych odkryć. Ślepa wiara służy tylko arogancji, bo uważasz większość państwa, która wcale nie jest wierząca, za prostaków, kiedy, to właśnie ich własna dociekliwość doprowadziła do odejścia od babilonu. Zasada jest prosta. Twój "bóg" wymaga ofiary krwi? Chyba coś nie tak.  Skrajna prawica jest chora, i lewica też, ale są dobre pomysły po każdej stronie. Lepiej być otwartym i trzymać się okolicy centrum, bo już wiemy jak wyglądają rządy prawicy. Chyba dosyć krwi się przelało.

 

 

 

Na początku wydało mi się to atrakcyjne, że przy trzcianeckich parafiach skupiają się różne środowiska.
Uważałem, że dobrze, że byli partyjniacy i ci którzy pobłądzili są z nami, że trzeba budować szeroką partię katolicką.
Uważałem, że trzeba tworzyć komitet skupiający i wiecznych aparatczyków i religijną ekstremę.
Uważałem, że to dobrze zrobi trzcianeckiej scenie politycznej. Myślałem, że przydadzą się byli działacze.

Strasznie się zawiodłem. To nie są bezinteresowni działacze! Za komuny też nie robili za darmo.
Ciągle chcą siedzieć w pierwszych ławkach czy to w kościele czy to na dożynkach. zawsze tylko ja ja ja.
"Ja daje nagrode", "ja zasłużyłem na nagrode"
ciągle ja ja ja.

Czy w urzędzie miasta, w radzie jest inaczej?
To samo. To ci sami ludzie. Zachłanni na władzę i nienasyceni.

Zmieniłem w końcu zdanie.
Zauważyłem, że i jedni i drudzy instrumentalnie traktują Kościół i hasła katolickie.
Przyznam się, że dla mnie i nie tylko dla mnie szokujące było i jest jak szybko ugadali się wielcy opozycjoniści, bojownicy o religię i wolność, z byłymi i obecnymi partyjnymi aparatczykami.
Szokujące jest jak zgodnie dzielą tort między sobą przyznając samym sobie największe i najlepsze kawałki.

Czy nie szyderczo brzmią słowa: "zdobyłem nową umiejętność - nauczyłem się kroić ciasto tortowe."?

Ś.P. Jan Kozłowski wspominał Czarneckiego, Miężała, Maćkowiaka, Kukusia.
Co to za grupa!, co za towarzystwo...!
Dodać jeszcze kilku i mamy grupę zajadłych wrogów Kupsia, wzajemnie podsycających swoją nienawiść ... Pseudokatolików podszywających się pod synów Kościoła Świętego.
Prawdziwe wilki w owczych skórach.

Cyt: "Na początku wydało mi się to atrakcyjne, że przy trzcianeckich parafiach skupiają się różne środowiska." Już to założenie świadczy o Twoim infantylnym umyśle.., nigdy w tysiącletniej historii kościoła to się nie zdarzyło i nie zdarzy...

Coraz więcej osób zaczyna widzieć to, czego przedtem widzieć nie chciało.

W tym także ludzie z kręgów kościelnych szkoda tylko, że tak późno!

Obecny włodarz cokolwiek zrobi, robi to, by zbić kapitał polityczny lub prywatny.

Tak jak ktoś napisał w innym temacie: ignorować takich osobników, nie mówić nawet "Dzień dobry", sami odejdą w zapomnienie!

W Trzciance dotychczas nie zadano kluczowego pytania:

Kto stał za prowokacją wymierzoną w burmistrza Marka Kupsia?
Kto był inspiratorem, pomysłodawcą? Sam Mariusz Kukuś to wymyślił?
Mam co do tego dużo wątpliwości...

Może więc
"IS FECIT CUI PRODEST"

TEN ZROBIŁ KTO SKORZYSTAŁ
uczynił to ten, komu to przyniosło korzyść...

Chcecie się założyć, że prowokator wciąż jest w Trzciance?
Powiedzą "Dlaczego zawracać sobie głowę takimi bzdurami?"
"To sprawa dla dziennikarzy, nie dla nas mieszkańców".

Zobaczcie jednak co ten ktoś, inspirator, zrobił.
W jakiś sposób zdołał popchnąć człowieka aby sprowokował kolegę. Kolega kolegę nagrał.
Czy skorzystał na usunięciu w taki sposób burmistrza?

Pomyślmy przez chwilę czego to wymagało, aby nakłonić człowieka do prowokacji i donosu.
Czego było potrzeba aby skusić.
Pieniędzy? Ogromnych sum? Jeżeli ktoś poniósł tak olbrzymie koszty, to grał o wysoką stawkę.
Wpływów? Ten sam wniosek: miał kontakty i musimy uznać go za za ważną postać.
Mnie najbardziej interesuje to kogo on, inspirator, pomysłodawca, reprezentował, kogo? organizację, grupę interesów, firmę, partię?
Nie mam jednak pojęcia jaką i dlaczego.

Co przez to, że usidlili Marka Kupsia osiągnęli?

Nie mogę tego zrozumieć. To nie ma sensu. Skoro jednak tego dokonano, musi mieć jakieś znaczenie.
Inaczej nie zainwestowaliby aż tyle.
Pieniędzy, czasu, wpływów, czego tam jeszcze. Może wszystkiego jednocześnie. Plus sporo wysiłku.

Teraz rozważmy fakty.

Stara zasada mówi:
"IS FECIT CUI PRODEST"

TEN ZROBIŁ KTO SKORZYSTAŁ
uczynił to ten, komu to przyniosło korzyść...

Patrząc z perspektywy upływu czasu na to wydarzenie zastanawiam się nad tym czy to była indywidualna propozycja czy ktoś za nią stał? Mam nadzieję, że przyszłość to wyjaśni.

Strony

 

Reklama